- Wyobrażacie sobie dzisiaj żyć w latach 30., 40., 50. i być kobietą?
Piękna 25-latka we wzorzystym fartuszku, cudownie układającym się na jej ponętnym ciele, które wcale nie wskazuje na to, że na świat wydała 4 dzieci, nienagannie ułożona fryzura, jakby od 5 rano siedziała u fryzjera, ale tak naprawdę od 5-tej urzędowała w kuchni piekąc świeżutki chleb, którego zapach roznosi się po tym przecudownym domku, a wnętrze jego niczym ze snu.
Koronkowe firanki, świeże kwiaty w pastelowym wazonie, linoleum wypastowane tak starannie, że może służyć jako lustro. Każdy obrazek na ścianie powieszony z chirurgiczną precyzją, na komodzie, przy wyjściowych drzwiach, koronkowa, własnoręcznie wydziergana serweteczka, nad komódką tabliczka:
"Witaj! Rozgość się"
W salonie, przy kominku fotel Pana Domu. Obok niego stoliczek z przygotowaną już kawą i najświeższą gazetą.Ach, tak..!
Jeszcze taborecik pod te zapracowane nogi.
I jak już, po tym idealnym domku, roznosi się zapach tego świeżego bochenka i świeżo zaparzonej kawy, nasza Cudowna Pani, jak robocik, który nigdy nie potrzebuje snu, pożywienia, zbiera wszystką odzież pozostawioną przez domowników i prędziutko pędzi do pralni, aby rozdzielić pranie: czarne, szare, bardziej szare, mniej szare, bardzo kolorowe, mało kolorowe, dwukolorowe, kolor z białym, kremowe, białe, koszule męża-wszystkie oddzielone kolorystycznie, bo nie życzy on sobie prania ich z innymi brudami.
Pora przygotować śniadanie. Domownicy za 10 minut zaczną opuszczać swoje łoża.
10 jajek do miseczki, pół łyżeczki soli, szczypiorek. Rozkłócić jajka, wlać na rozgrzaną patelnię. Mieszać, mieszać. Gotowe.
Kanapkowe warzywa pokroić w plasterki, ułożyć w kształt kwiatów plasterki wędliny. Ser żółty też nie zaszkodzi. Przygotować do dzbanuszka ciepłą herbatę.
Wszyscy przy stole. Można ucztować.
Oczywiście, Pan Domu czuwa, aby każde z jego pociech starannie nakładało plasterki wędliny i sera na świeży bochenek. Pani Domu natomiast, w duszy, cieszy się chwilą z rodziną odpoczywając.
Major Domus wychodzi do pracy, dzieci: bez entuzjazmu opuszczają domostwo na rzecz szkolnych ławek.
Czas na kolejne syzyfowe prace.
Wycieranie kurzy, czyszczenie wanny, podlanie kwiatów i tych domowych, i tych na ganku. Rozwieszenie mokrego prania, złożenie tego suchego, pościelenie łóżek....
I tak dalej, i tak dalej....
- A jak to wygląda dzisiaj?
Kobieta lat 30-35. Spełniająca się zawodowo. Nie myśląca o miłości, a co dopiero mówić o dzieciach. Przecież to
"Rozwrzeszczane potworki. Ja jestem niezależna. Mam 30 kotów, butelek wina...odrobinę więcej"
Lecz przychodzi taki moment w życiu zapracowanej kobiety, że przypadkiem jest w stanie błogosławionym.Przeogromna rozpacz, 3-miesięczna depresja, 140tys. paczek chusteczek wysmarkane...
"Ale ja nie chcę! Ja pracuję! Mam karierę!"
Myślami jest na sobotniej imprezie z pracy, a ciałem przymierza, a przynajmniej próbuje przymierzyć, sukienkę w cekiny, którą kupiła sobie za pół wypłaty, parę miesięcy temu, wykonując przy tym dziwne ruchy, niczym Szaman, co deszcz chce przywołać.Wielka depresja, wręcz rozpacz.
Dochodzi do tego ślub, oczywiście. Bo jak to tak, na kocią łapę. Przyszły mąż trzyma pierścionek zaręczynowy, ale z ledwością, bo ręce trzęsą mu się niemiłosiernie.
I jesteśmy świadkami przepięknej ceremonii, balowa sala zamkowa, tylko Panna młoda nie za dobrze się bawi. Brzuch ma już wielki. Przeszkadza jej w harcach , więc siedzi na swoim specjalnym krześle i wpatruje się na napis nad głową
"Szczęścia Młodej Parze"
Pan Młody, za to, nie odmawia sobie żadnego kieliszka. Twierdzi, że to ze szczęścia, ale na jego twarzy rysuje się obraz zdruzgotanego chłopca, któremu zabrali joystick i kazali nosić teczkę z dokumentami, od jednego prezesa do drugiego.Mija miesiąc. Na świat przychodzi niczego nieświadomy obywatel, wszyscy uradowani...Nawet świeżo upieczona mama pokwapiła się o uśmiech.
Bo cóż piękniejszego może być od tego pierwszego spojrzenia na maleństwo, które nosiło się pod sercem przez 9 miesięcy? O które dbało się już od samego początku?
Nigdy nie zapomnę tej najcudowniejszej chwili w moim życiu :)
Ale wracając do naszej mamuśki.
Mamy już po ślubie, mamy już dzieciątko i ta wiecznie wypudrowana i wypachniona blondyna, stała się przeciętną brzydulką. Oczy podkrążone, każdy włos na głowie żyje własnym życiem. Piersią nie karmi, bo to takie passé. Postanawia wrócić do pracy. No, bo przecież 3 miesiące po porodzie, to już dziecko odchowała. Teraz niech się zajmą nim dziadki, albo, co gorsza, obce baby, które nie wiadomo, co robią pod naszą nieobecność.
Tak mijają lata.
Staro świeżo upieczona mama ciągle pracuje, męża i dziecko widuje po 2-3 godz. dziennie, bo prace do domu przynosi. A o obiedzie to nawet mowy nie ma. Mc Donald's i inne burgery fortunę na niej zbijają....
I się kręci, i kręci....
A dziecko się oddala...Mąż porzuca na poczet Pani Domu, prawie jak z lat 50-tych. A nasza mamuśka sama, jak palec. Znowu z 30. kotami, znowu z cekinową sukienką.
- Dlaczego o tym piszę?
Wiem, że nie każda z nas taka jest i chwała Wam za to. Ale coraz częściej się z tym spotykamy. Nieświadomie nawet. Mijając ją na ulicy, w sklepie..itp.
Bo dużo ludzi próbuje wmówić młodym mamom, że nie dadzą rady, że są za młode, nie gotowe, nie dojrzałe.
Kompletne bzdury.
Przecież kiedyś, dziewczyna w wieku 15 lat zostawała już matką, żoną...A 30-latka ogłaszana była mianem starej, niechcianej panny.
Nie mam na myśli, że dziewczyny mają zachodzić w ciąże w wieku 15 lat, ale nie dajmy sobie namącić w głowie. Żyjemy w takich czasach, gdzie większość 15-latek ma więcej oleju w głowie, niż 30-latki.
Podaję z własnego zaobserwowania. Nie chcę nikogo tym urazić.
Ja miałam 22 lata kiedy dotknął mnie ten przecudowny zaszczyt bycia mamą. Nie obyło się bez gadania, że za młoda, za głupia, że ona wyglądała kiedyś tak, czy siak, że robiła to i tamto. Nie będzie dobrą matką...ble ble ble...
Dzisiaj słyszę:
"Jaka ona dzielna. Jaka dobra Pani domu. Jak dobrze dziecko wychowuje"
I nagle nikt nie pamięta, co mówił 2 lata temu.- Czy jestem Matką Polką Współczesną?
- Jestem typem karierowiczki. Chcę wrócić do pracy, ale jak odchowam dziecko.
- Nie chcę ślubu, męża. Jestem niezależna. Skoro z porodem dałam radę, to i w życiu sobie poradzę:)
- Czy dobrze spełniam rolę matki i kobiety?
Stwórzmy armię Matek Polek Współczesnych, które są godne naśladowania.
Podziwiam Cię, ja mam 20 lat i nie wiem czy poradziłabym sobie już za parę lat z dzieckiem, aczkolwiek czas pokaże. I też niestety widzę mnóstwo dziewczyn a raczej kobiet w moim otoczeniu które tylko mówią 'dzieci są okropne, nie będę miała dzieci!' jest to naprawdę przykre, zwłaszcza że to często egoistki, myślą głównie o sobie, a taka osoba raczej nie poświęci się dla małej istotki jaką jest dziecko.. Mam nadzieję, że za jakiś czas kiedy będę miała rodzinę również będę mogła powiedzieć, że jestem Matką Polką Współczesną, godną naśladowania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko Ciebie i Antka! :)
Miło czytać takie słowa, a jeszcze milej wiedzieć, że w ogóle ktoś to przeczytał :) Muszę się przyznać, że ja też nie lubiłam dzieci. Bałam się ich:) Ale odkąd jest Antek, świat zmienił się o 180stopni. Nie sądziłam, że dam sobie radę, ale wewnętrzna siłą mówiła mi, że muszę, bo już nigdy nie będę sama, więc trzeba zadbać o nowe stworzonko. Tym bardziej, że rozwijało się ono pod moim serduszkiem :) Najcudowniejsze zdarzenie mojego życia :)
UsuńI jestem pewna, że będziesz godna naśladowania ^^
My również pozdrawiamy ^^
Nie żałuje, że weszłam. Wpis mi się podoba i śmiało mogę się pod nim podpisać. Pozdrawiam. (:
OdpowiedzUsuń