czwartek, 17 lipca 2014

(32.) Jak kupować, by nie stracić?


Jestem dusigroszem.
Najchętniej zatrzymałabym wszystkie pieniądze, jakie mam i dostawała wszystko za darmo.
Ale niestety tak się nie da...
Razem z M. mamy takie "szczęście", że mamona się nas długo nie trzymała. Ledwo po wypłacie, a już musieliśmy oszczędzać na wszystkim.
Nie oszukujmy się. Polskie realia nie są przyjazne dla młodych ludzi. O nas się tutaj nie dba.

Wracając do sedna.
Przyszedł jednak taki dzień (a w zasadzie miesiąc), że po tygodniu nie mieliśmy już praktycznie nic!!
Ale jak to?! Na co to w ogóle wydaliśmy?!
I zaczęło się kombinowanie. Skąd wziąć kasę, co przygotować na obiad, żeby za dużo nie wydać...Jednym słowem: MASAKRA!
A wakacje były coraz bliżej. Chcieliśmy spędzić chociaż jeden weekend za miastem, a wyjdzie, że zostaniemy w domu bez grosza przy duszy!

Powiedziałam sobie: Nigdy więcej!
Zrobiłam rozpiskę rzeczy potrzebnych i niepotrzebnych, listę sklepów z tańszymi zamiennikami, tudzież tańszymi produktami identycznych marek w poszczególnych marketach i zaczęłam działać.

Udało nam się zwalczyć kryzys w ciągu miesiąca i naprawdę dużo zaoszczędzić. Możemy sobie pozwolić na małe co nieco (np. moje ukochane whisky, czy inne mniej potrzebne drobiazgi), albo fajny prezent dla Antosia (w tym miesiącu obdarowałam go niespodziankami, jak nigdy:)). 
HURRA JA! :D
Kocham w sobie to, że nie lubię za dużo wydawać i tą żyłkę do kombinowania:)

A chcecie wiedzieć, jak wydać, żeby nie stracić za dużo? Co zrobić, kiedy Was też spotka kryzys?
Przygotujcie herbatkę, albo kawkę i czytajcie :)

1. Najpierw rachunki.
Wiem. Banalnie to brzmi, ale dużo osób zapomina o tym. Zawsze, po wypłacie wyciągam z konta tyle pieniędzy, ile potrzebuję na rachunki. Jeżeli dostanę już papierek do zapłaty, płacę od razu. Jeżeli muszę poczekać, chowam pieniądze za obrazek na szafce, czy do książki i przypominam sobie o nich w dniu uregulowania reszty rachunków.

2. Lista zakupów/Tygodniowe zakupy/Tygodniowy jadłospis
Chyba to tak najbardziej nas uratowało. Polecam robić sobie tygodniowe jadłospisy. Dzięki temu macie już gotową listę zakupów i bardziej przemyślane kupowanie/gotowanie. 
Wcale nie musi codziennie królować mięso, jak to w większości polskich domach bywa. Wymyślcie coś z ryżu, ziemniaków itp. Tak wiele smakowitych dań można zrobić, wydając tak mało :)
Jeżeli już napiszecie tygodniową rozpiskę, ruszacie na zakupy w poniedziałek i kupujecie to, co potrzebne na cały tydzień. 
Ja już mam taką wprawę, że potrafię wydać tylko 70zł, a nie będzie dnia, kiedy czegoś zabraknie na śniadanie, obiad, kolację :) I zawsze coś nowego. Serio :) Lodówka i szafki zapełnione za grosze :)
Miałam tendencje do codziennego chodzenia na zakupy, "bo coś na obiad muszę zrobić" i takim sposobem, codziennie pozbywałam się przynajmniej 50zł-tych.

3. Jedz w domu.
Ludzie lubią gotowce. Wolą iść do restauracji, albo kupić niezdrową żywność w fast food'ach, niż spędzić pół godz. w kuchni i przygotować rodzinie zdrowy i pełnowartościowy posiłek. Gotując w domu, nie tylko oszczędzasz, ale i wiesz, co kuchcisz :)

4. Drobniaki wrzucaj do skarbonki.
Nie ważne, czy 50gr., 5zł. Każdy grosz się liczy. Mam wielką skarbonkę, do której wrzucam wszystkie drobniaki, jakie mam w portfelu. Grosz do grosza :)

5. Kupuj z głową.
Jak już prędzej wspomniałam, rób listę zakupów. 
Rozejrzyj się też po różnych sklepach, bo każdy market może mieć inna cenę tego samego produktu. A po co przepłacać, skoro możesz mieć coś taniej? :)

6. Przecenione, nie znaczy gorsze.
W wielu sklepach można już zauważyć przecenioną żywność, jeżeli kończy się termin ważności. Nie wstydźcie się i zajrzyjcie. Czasem warto:) Ja tak z reguły czatuję na swoją ukochaną riccottę, która normalnie kosztuje 6zł, a nie raz mogę ją mieć za 2zł. :)
Przeważnie produkty mleczne są dobre jeszcze wiele, wiele dni, aniżeli sugeruje producent, jednak na mięso trzeba zwracać szczególną uwagę. Teoretycznie świeże mięso może być już nieświeże. 

7. Wyprzedaże %/ Second hand'y
Kocham je:) Kiedy chodzę po butikach i zachwycam oczy piękną bluzką, czy świetnymi spodniami, blednę na widok ceny...(dsfagjh dlaczego te ciuchy takie drogie?!). Wychodzę ze sklepu i czekam, aż będą wyprzedaże. Na tym to można zaoszczędzić i fajnie się ubrać :) Nie raz widzę ciuchy, które kosztowały 60zł., a po krótkim czasie nawet 10zł!
A jeżeli nie znajdę nic ciekawego, buszuję w second hand'ach. Tam to dopiero perełki:) I nie ma się co wstydzić. To normalny sklepik, z normalnymi ciuchami :)

8. Płać gotówką
Najszybszy sposób na wydanie pieniędzy, to płacenie kartą...
Już rzadko to robię. Wolę widzieć, ile pieniędzy mi ubywa :) Dlatego przed zakupami wyciągam z konta np. 100zł i ruszam po sklepach, a kartę chowam w domu:)

9. Huuurtowe kupowanie.
Jest okazja? Korzystam z niej. Ostatnio kupiłam 20kg cukru za 35zł. (dużo piekę:P), normalnie zapłaciłabym ok.60zł. Sklepy proponują nam kupno produktów mniej lub bardziej potrzebnych w ofertach "3za2", "Kup 10, weź 5 gratis"...
Jeżeli mogę kupić coś hurtowo, co wiem, że mi się przyda i postoi w szafce dłużej niż tydzień, to kupuję. Oszczędność gwarantowana :) Oczywiście, należy pamiętać, że kupujemy tylko potrzebne produkty. Wątpię, że czekolada kupiona "3za2" jest bardzo potrzebna :)

10. DIY
Czyli "zrób to sam/a".
Nie chodzi mi teraz o tworzenie szafek, itp. bo więcej się wyda na materiały i straci czasy, niż to warte.
Chodzi raczej o żywność. Zamiast kupować, np. musli, zrób je sama (klik po przepis). Bardzo dużo produktów kupujesz, a możesz zdziałać i pochwalić się przed innymi, że to Twoja robota :)

11. Sprawdzaj ceny za kilogram.
Yhym...tutaj jest bardzo duży haczyk. Kupując produkty sprawdzamy cenę, która jest podana, ale nie przyglądamy się cenie za kg. Teoretycznie wybieramy tańsze produkty, a tak na prawdę kupujemy drożej. Np. ryż w torebkach kosztuje nas 2,50zł za 400g, czyli ok. 0,60gr za 100gram/6-7zł za kilogram. Natomiast za kupienie "luźnego" ryżu w kilogramowym opakowaniu zapłacimy 3-4zł :) Wytężcie wzrok moi mili :)

12. System nagradzania.
Śmiesznie to brzmi, ale dla nagrody warto się pomęczyć :)
Oszczędzam, kupuję z głową, gotuję przeróżne dania z wykorzystaniem tego, co aktualnie mam w szafkach, albo co zaplanowałam...A pod koniec miesiąca, kiedy wyraźnie widzę, że na koncie zostały jeszcze "miliony", sprawiam sobie, Antosiowi i M. oraz moim trzem kotom jakieś umilacze :)
I od razu lepiej na serduchu i w portfelu :) Można, z czystym sumieniem wyjechać na krótki weekend za miasto :)

A jakie są Wasze sposoby na oszczędzanie?

4 komentarze:

  1. Ja się ubieram tylko w lumpeksach. TYLKO! Jakie cuda można tam znaleźć - wcale nie gorsze od tych ze sklepu (wiem co mówię, pracuję w sklepie z ciuchami).
    Jak zakupy, to tylko to, co niezbedne, acz dziecior potrafi naciągnąć :D Ja w ogóle nienawidzę robić zakupów, więc mnie nie kusi. Trzeba pamiętać, że tańsze nie znaczy gorsze - np z kosmetykami tak jest. Jest masa pozytywnych recenzji blogerek kosmetykow z biedronki, tanie produkty babydream przewyzszaja jakoscia drogie nivea itp :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj lumpy rządzą ^^ Wolę tam chodzić, niż do sieciówek i kupować to, co każdy już ma. Mam swój ulubiony, w którym codziennie coś innego jest i nigdy się nie zawiodłam :)
      Nie lubię przepłacać, więc sama szukam tańszych odpowiedników i tu masz rację. "Firmówki" moga się schować. Np. "Pampersy" pampersy nie tworzą konkurencji dla Dady, czy kauflandowskich pieluch, czy jakieś inne kosmetyki. Nawet chipsy. Wolę tescowe niż Lay'sy.

      Usuń
  2. Też jestem, dusigroszem :)

    Co do punktu 4. - ja odkładam do skarbonki tylko piątaki, czasem dwójki. Drobniejsze monety wolę mieć w portfelu, bo zawsze lepiej jest mi się nimi posługiwać w sklepie - wiesz, babeczki często pytają o "końcówkę". A nie wiem, czy masz tak samo jak ja, że jak już rozmienisz "papierek", to potem łatwiej jest go przepuścić ;) A tak to i oszczędniej jest i panie w sklepie zadowolone :D To łączy się też z punktem ósmym.

    Punkt 6. Ja nie tylko na takich przecenach kupuję jedzenie, ale i nieraz kosmetyki - bo co z tego, że szminka jest z zeszłej kolekcji i została ostatnia sztuka? Bierę :D I mam dzięki temu kosmetyki często za pół ceny, albo i mniej!

    7. Kocham wyprzedaże! Już nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłam coś w regularnej cenie... Wyobraź sobie, że niedawno kupiłam skórzane szpilki w Ryłko za niecałą stówkę. (Cena pierwotna - 270 zł) I jak tu nie kochać przecen?! :D

    9. U mnie ten system się nie sprawdza - bo właśnie kupię czasem trzy batony zamiast jednego i nie ma po nich śladu w ciągu dnia :D Więc ani to oszczędność, ani zdrowie w moim przypadku.

    No i 10 - czyli to, co KOCHAM! Ostatnio zrobiłam sobie takie mega puszki do pokoju na drobiazgi, że w sklepie zapłaciłabym za nie majątek - a kosztowały mnie tyle, co zakup sznurka do ozdoby. Mam nadzieję, że niedługo pokażę je na blogu, także zapraszam, jeśli też lubisz DIY :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zaczęłam odkładać tylko 1,2 i 5-cio złotówki, bo te końcóweczki działają mi na nerwy, więc wole je zostawić w sklepie, aniżeli zaśmiecać nimi skarbonkę :)

      Dużo fajnych rzeczy można znaleźć :) Tylko trzeba szukać i przede wszystkim-nie wstydzić się zaglądać na takie półki.

      Aj, te wyprzedaże :)

      W systemie hurtowym miałam raczej na myśli bardziej pożyteczne przedmioty :)

      Najbardziej cieszy to, co własnymi rękoma wykonane :) I na pewno zajrzę na bloga ^^

      Usuń

Śmiało..:) Wesprzyj Kropka^^