środa, 13 sierpnia 2014

(37.) Dream Out Loud !

21 lipca wybrałam się na casting zorganizowany przez TAKO MEDIA. Muszę przyznać, że zrobiłam to dosyć niepewnie i nie oczekiwałam cudów i dziwów. Do samego końca wahałam się z pójściem na miejsce castingu. Ale powiedziałam sobie, że skoro jest u mnie w mieście, to byłabym głupia, gdybym nie poszła. Zawsze chciałam się w jakiś sposób sprawdzić. 

Czy dałabym radę? Czy się nadaję?

Z nadzieją, że będzie bardzo mało osób, wybrałam się pod końcówkę przesłuchań. Nie chciałam, żeby za dużo duszyczek widziało moją ewentualną porażkę :) Tym bardziej, że mieszkam w głupkowatym mieście, gdzie każdy wie wszystko o każdym i wszystko najlepiej. Tzn. Plotkowice


Po wypełnieniu papierków, dostaliśmy scenariusz. Jedna kartka. Myślę :"Nic takiego". Ale nagle z sali wychodzi z 15 osób!!! Przesłuchania są grupowe!!!
Spanikowałam. Chciałam to zostawić i wrócić do domu.
Antek♥: to on mnie napędza do spełniania marzeń. Chcę, żeby był z mamusi dumny. 
Przełamałam ten stres, który paraliżuje mnie odkąd pamiętam. Powiedziałam: "Nie tym razem. Teraz mnie nie złamiesz!".
Do sali wkroczyłam dumnym krokiem. W końcu, to nie pierwszy raz występowania przed publiką. 
O boziu!!! Jak mi się ręce trzęsły!! Jakby od tego przesłuchania zależała moja kariera! Jakby to były moje drzwi, do moich światowych 5-ciu minut!
Pomyślicie sobie, że głupia marzycielka, że to tylko casting do idiotycznych paradokumentalnych programów, z których każdy się śmieje.
Możliwe, ale od czegoś trzeba zacząć. Może i jestem marzycielką, bujam w obłokach, ale gdyby nie marzenia, byłabym zwykłym śmiertelnikiem, który potrafi tylko marzyć o urlopie od pracy, a i tak zamiast wyjechać, zostanie w domu, aby malować ściany.
Mam marzenia, mam cele i dążę do ich realizacji!!

Wracając do sedna...
Wiecie, że nawet dobrze wypadłam na tym przesłuchaniu :) Nie mogłam się tylko popłakać, jak na złość. Mimo to, byłam z siebie bardzo zadowolona.

Scenariusz mówił o tym, że mam grać (improwizować) dziewczynę, która zamordowała swojego sąsiada, bo ten zgwałcił jej siostrę. Akcja rozgrywa się na komisariacie, gdzie byłam "przesłuchiwana" przez policjantkę, a obok siedziała "żona" denata.

Były krzyki, wyzwiska, przekleństwa, chwila skruchy....A wszystko po to, aby jak najlepiej oddać skrajne emocje. 
Początek kulał, bo zadygotała mi dolna warga, ale potem się rozkręciłam. Miałam wrażenie, że rzeczywiście zabiłam tego zboczonego sąsiada....:)

Po przesłuchaniu, odpaliłam papierosa i z uśmiechem odetchnęłam, bo taka fajna przygoda:)

Nie liczyłam na to, że się odezwą.
Po dwóch tygodniach, kiedy wróciliśmy z 3-dniowego urlopu, dostałam sms-a, że TAKO MEDIA zaprasza mnie na nagranie od piątku do niedzieli. 
A była środa!!
W sobotę urodziny Moniki! Musiałam jeszcze zrobić tort!
Zadzwonili i bardzo miły głos poinformował mnie, że ma to być główna rola w programie "Zdrady"
Bardzo się ucieszyłam, bo ten program wydaje mi się być ambitniejszy od "Głupich spraw" itp. Nie trzeba robić z siebie kretyna.
Ale zastanawiałam się, jak ja to zrobię, żeby na sobotę zrobić tort i być na urodzinach, kiedy w piątek muszę być we Wrocławiu, bo w sobotę od 8:00 są nagrania...

Zakasałam więc rękawy i w czwartek miałam już skończony tort. Przeholowałam troszeczkę z namoczeniem biszkoptu, ale torcik był dobry:) Słodko-kwaśny :)

Tato Pana M. zdeklarował się, że mnie odwiezie. Przynajmniej nie musiałam tłuc się autobusem. Ale miałam gustowne wejście do biura, bo spóźniłam się godzinę!! A mój "mąż" czekał na mnie już od 14!! 
I wiecie co? Byłam mile zaskoczona. Nie raz czytałam, że doświadczenia niektórych osób nie są miłe, bo ludzie z firmy chamscy, bo tacy i owacy...
Przywitali mnie tak serdecznie, jakbym była gwiazdą.

"Taką kobietę chcesz zdradzać?! Zwariowałeś?!", a tak powitał mnie reżyser Łukasz Łukasik, który reżyserował m.in. Bitwę na głosy.
Nawet nie odczułam jakiegokolwiek stresu. Jakiejkolwiek różnicy statusu społecznego. Po prostu, jakbym była u siebie. 

Już na wstępie zostałam "porwana" przez reżysera do nagrania setki, która była planowana na następny dzień. 
Wiecie, zgłoszenie, że mąż zdradza i takie tam. I już wtedy Łukasz określił mnie mianem gwiazdy i świetnej aktorki :) Było to bardzo miłe, ale podchodziłam dosyć sceptycznie do tych komplementów, bo "nie mów HOP!". Jeszcze będzie czas na pogardy i pochwały. 

Potem przymiarka kostiumów, podpisanie papierków, scenariusz, plan zdjęć, wspólne sweet fotki z niewiernym. Nawet w ciągu minuty zorganizowali mi nocleg. Miałam nie zostawać, więc nie informowałam ich o potrzebie noclegu, ale nie uśmiechało mi się wstawać w sobotę o 5-tej, żeby na 8. być na planie, więc stwierdziłam, że zostanę na jedną noc. Reakcja natychmiastowa i już miałam spanko :)

Czas odpocząć, przeczytać scenariusz i przygotować się :)


Dzień 1:

Śpimy w pokojach gościnnych w Urzędzie Skarbowym. Nie muszę martwić się o finanse :D Ale wędrówka po schodach...Spokojnie wyrobiłabym nogi, w ciągu pół godziny :)

Godz. 6:00: budzik wariuje, a mi się nie chce wstawać...Ale zwlekłam się ze strasznie niewygodnego łóżka (nienawidzę miękkich materacy), ogarnęłam się i krótko przed 8 przyjechał Michał (zdradowy Max z krótkofalówki).

Na miejscu pojawiają się wszyscy. Małe centrum zapoznawcze i już z każdym jestem na "Ty". Bardzo "ludzcy" ludzie. Zero gwiazdorzenia, wywyższania się. Dosłownie, sami swoi :)
A ja? Nadal się nie stresuję :D
Zanim zaczęliśmy kręcić pierwszą scenę, reżyser wychwalał moją osobę, a mi zrobiło się strasznie głupio, bo pomyślałam, że nie chcę go teraz zawieść, więc muszę dać z siebie wszystko. Przecież nagraliśmy tylko jedną scenę wczoraj! Trochę za szybko na wnioski i pochwały :)

Ruszyliśmy pełną parą.
Nie zrobiliśmy więcej dubli niż 2. Myślę, że to mój taki sukces :) Musiałam tylko pamiętać, żeby się nie uśmiechać. 
Zdarzyło się, że musieliśmy powtórzyć, bo micha automatycznie mi się uśmiechała. Albo rzeczywiście mam taki miły wyraz twarzy, a im się tylko wydawało, że się cieszę :) 
W końcu zdrada, to nic śmiesznego :P

Planowane zakończenie zdjęć z moją osobą to godz. 13-14. Skończyliśmy przed 12-tą. I trochę się z nimi pokręciłam i tak rozmyślałam, że mogłam to lepiej zagrać. Ale....jak na pierwszy raz. Chyba nie było aż tak źle :)
Tata Pana M. załapał się na kręcenie serialu, kiedy odwiózł mnie do biura :), więc musiałam na niego poczekać. 
A razem z ekipą pojechałam do pub-u "Bałagan". Kręcili tam scenę niewiernego z kochanicą.
Fajne miejsce. Nasyp kolejowy i alejka z pub-ami, restauracjami :) Na pewno tam wrócę :)

Czas do domu. Niby parę godzin, ale byłam wykończona. Miałam nadzieję, że zdążę na urodziny i nie usnę po jednej lampce szampana :)

Dzień 2:

NIGDY NIE PIJCIE KAWY, jeżeli macie zamiar gdzieś jechać autobusem! :)

Z dworca odebrał mnie Gumiś. Bardzo śmieszny chłopczyk^^ Kto wie, ale może miałam do czynienia z przyszłą hollywoodzką osobistością, bo z tego, co mówił, po sezonie wyjeżdża do stanów, do szkoły filmowej. 

Pirat drogowy wywiózł mnie na koniec świata!! 
W życiu nie dotarłabym na te działki, gdzie kręcona była scena konfrontacji. Nawet, gdybym 100 lat mieszkała we Wrocławiu :)

Na miejscu robili skończyli już erotyczną scenę, a ja zostałam powitana iście po gwiazdrorsku :)

"Nasza gwiazda już przyjechała:)"

Ach, ten urok osobisty i ten kunszt aktorski :P :)

Tego dnia byłam trochę zdenerwowana, bo wiedziałam, że muszę zrobić "petardę". W końcu scena, gdzie wściekła baba nakrywa na zdradzie swojego męża z małolatą.
Ale był mały problem....
Kiedy reżyser omawiał scenę, "mąż" wstał z fotela i zobaczyłam półdupki z tymi śmiesznymi majtkami! Myślałam, że padnę ze śmiechu! Przekomiczny widok. Próbowałam jednak zachować powagę. 
"Kasia, ale masz się nie śmiać, tylko być wściekła i pokazać ogień. Jesteś dobra, więc pokaż to. Ja chcę ten dubel za pierwszym razem mieć".
Wyzwanie. Lubię wyzwania :)
Szczerze...myślałam, że nie podołam.
Udało się! Był ogień! Za pierwszym razem!
Reżyser był bardzo zadowolony :)
"Nie dość, że piękna to i świetna aktorka. Kocham Cię normalnie"
Przecudowny człowiek :) Chciałabym z nim jeszcze współpracować :) Jak i z resztą ekipy, bo trafili się naprawdę wspaniali ludzie.
Byli tak mili, że aż nie chciałam od nich odjeżdżać :) 
Byłam traktowana, jak ktoś sławny, ktoś kto się liczy w branży filmowej. 
Mega fantastyczne uczucie. Mój żywioł. Upewniłam się, że moje marzenia z dzieciństwa są tym, co chcę w życiu robić :)


Mam nadzieję, że ten mały epizod to moje klucze do drzwi, które otwierają drogę do spełnienia marzeń :) A byłam już tak blisko, żeby się poddać i zrezygnować z realizacji marzeń :)

I każdemu polecam taką przygodę :)

Ciekawa jestem, jak to wszystko będzie wyglądać. 

Oczekujcie odc.43 "Po lekcjach". prawdopodobnie pod koniec września, albo na początek października :)





2 komentarze:

Śmiało..:) Wesprzyj Kropka^^